Rodzice i ich brak czasu dla dzieci
Obserwując człowieka żyjącego w dwudziestym pierwszym wieku można stwierdzić, że nie ma on na nic czasu, a ciągle gdzieś się spieszy. W natłoku swoich obowiązków zapomina przecież o najważniejszym – chwili dla dziecka.
A wydawałoby się, że życie staje się łatwiejsze. Rozwój współczesnej nauki i techniki pozwolił na polepszenie standardu życia. Korzystanie z wielu urządzeń, takich jak pralka automatyczna, zmywarka do naczyń, samochód, komputer zamiast maszyny do pisania przyśpieszyło zwykłe prace domowe oraz zaoszczędziło ludziom wiele wysiłku.
W zamian za przerzucanie części czynności na maszyny i zyskiwanie cennych minut życia wbrew pozorom nie mamy wcale więcej dodatkowych chwil.
Mówię tu także o rodzicach, których można podzielić na dwie grupy. Jedni nie mają czasu dla dzieci, ponieważ zarabiają pieniądze. Tłumaczą się, że robią to wszystko dla dobra swoich pociech. Chcą zapewnić im lepszą przyszłość, dać im poczucie bezpieczeństwa. Są tak pochłonięci jedyną myślą, aby dzieciom niczego nie zabrakło. Od najmłodszych lat skupiają się tylko na gromadzeniu dla nich tylko dóbr materialnych.
Na drugim biegunie jest spora grupa osób, która marnotrawi swój cenny czas na oglądanie seriali telewizyjnych. Nieraz całymi godzinami, z pełnym zaangażowaniem lub całkiem bezmyślnie siada wygodnie przed telewizorem i odpływa w inny świat. Co więcej, mają poczucie, że cały czas zajmują się jakimiś problemami, a tymczasem, żyjąc problemami bohaterów telewizyjnych, żyją w świecie iluzji i cały czas skupiają się tylko na sobie.
Do tej grupy rodziców możemy zaliczyć takich, którzy spędzają długie godziny na zakupach. A wszystko dlatego, że to konieczne. Można kupić taniej, lepsze i wygodniejsze. Nieprawda. Kupują zbyt wiele, niepotrzebnie i po to tylko, żeby poprawić sobie nastrój na kilka chwil. Niekiedy zamiast zająć się dzieckiem, siedzą przed komputerem i nawiązują coraz to nowe znajomości. Wymiana kolejnych wiadomości mailowych pochłania ich wolny czas.
Warto w tym miejscu także nadmienić o prowadzeniu przez niektórych rodziców bardzo barwnego życia towarzyskiego. W natłoku ciągłych rozmów komórkowych, spotkań i całego tego blichtru znowu zapominają o swoim dziecku. Bez względu na to, czy ktoś ciągle opowiada o swoich sprawach czy też udziela dobrych rad innym, w gruncie rzeczy pracuje na swoje dobre samopoczucie.
A gdzie w tym wszystkim własne dziecko? To jakże kluczowe pytanie. No właśnie. Otóż dziecko jest spychane nawet nie na drugi, czy trzeci plan. Staje gdzieś samo na szarym końcu, pozostawione ze wszystkim swoim problemami. A rodzice z uporem maniaka zarabiają na bardziej ekskluzywne stroje, posiadłości i samochody. Oni biorą udział w grze pt. „Wyścig szczurów”, aby dorównać innym. Przykre w tym wszystkim jest, że nie dbają o relacje z bliskimi im osobami.
W ten sposób więzi rodzinne się rozluźniają, co w konsekwencji powoduje brak kontaktu. Oni są zziajani, zmęczeni, zestresowani, nakręceni ciągłym parciem do przodu. W zasadzie po co? To wszystko jest nieważne. Ważne, że w czołówce peletonu.
Szkoda tylko, że to dzieje się czyimś kosztem. Wtedy to wciąż brakuje czasu, aby spojrzeć na to, co się dzieje w domu z własnym dzieckiem. A już przyjście do szkoły, w celu dowiedzenia się o wynikach w nauce-graniczy z cudem.
A później problemy się tylko nawarstwiają. Daje się zauważyć, że dzieci nie mają odrobionych prac domowych, brak podpisów rodziców pod komunikatami w dzienniczkach, przetrzymywanie dzieci w świetlicach szkolnych od samego rana, aż do jej zamknięcia.
Dzieci wręcz wymuszają jakiekolwiek zainteresowanie u swoich rodziców. Najłatwiejszym sposobem jest pokaz niewłaściwego zachowania. Przykładem może być dziecko, które dobrze się uczy, zaczyna źle się zachowywać tylko po to, aby rodzice się nim zainteresowali.
Na podstawie mojego wywodu wnioskuję, że grozi nam społeczeństwo osób wyalienowanych. Oni nie będą potrafili tworzyć zdrowych więzi i relacji z innymi ludźmi.
Wobec tego postuluję, aby racjonalnie dysponować swoim czasem. Uważam, że czas poświęcony dzieciom nie będzie nigdy stracony. A jedynie może przynieść w przyszłości miarodajne korzyści. Czas stracony na coś innego poza budowaniem relacji z dzieckiem może spowodować utratę dziecka.
Leszek Salamoński